Siedzę sobie wygodnie na tylnej kanapie skody i chciałbym skreślić dwa słowa o moim pierwszym w życiu pudle OPEN w maratonie. Jeśli ma brzmieć marketingowo (bo przecież nawet gówno można upudrować), to dodam, w międzynarodowej imprezie 😉
Zacznę jednak od ostrzeżenia. Nie ma sensu pchać się do Kowna na maraton. Jak na 10km lub półmaraton to polecam!
Wybrałem tę imprezę ze względu na marcowe beznadziejne wyniki krwi. Chciałem znaleźć coś w swojej okolicy, jako alternatywę dla Szczytna. Liczyłem, że odsunięcie startu o 2 tygodnie i ostra (zafasowana przez Professore Artura Pupkę) suplementacja żelazem pomoże.
Skontaktowałem się z Litwinem, z którym trenowałem w MG, żeby sprawdzić na ile deklaracje organizatora na stronie pokrywają się z rzeczywistością. Kolega napisał, że fajna impreza, raczej płaska trasa, i że on akurat będzie biegł półmaraton na 1:14 (więc może mi popaceaować). Na miejscu okazało się, ze ani ona płaska, ani on nie biegł na 1h14 (skończył 1:12:38)* Zwyciezca w zeszłym roku miał 2:25, ale myślałem, że to raczej wynik słabej obsady, niczego więcej.
Najbardziej jednak rozczarowujące dla mnie było info, jakie Litwin przemilczał. Nawierzchnia. Biegliśmy po: trawie, chodnikach, asfalcie, ale pasem obok 3 pasów z autami, po szutrze, tartanie, plaży, deskach, wykładzinie (nie tej na mecie), kocich łbach, a nawet na takim samym wybiegu jaki pamiętam z wyjścia z wody i biegnięcia do T2. Jednak hitem hitów okazała się rampa. Taka jaką organizatorzy triathlonów stawiają dla kibiców, żeby mogli (górą) przejść nad trasą czy to biegową, czy to rowerową. Z tym, że ta rampa przebiegała na dwupasmówką i była na…. 42 km 😉
W sumie miałem to już wtedy głęboko w pompie, bo ten maraton skończył się dla mnie znacznie wcześniej. Kolega Litwin mnie poinformował o tym wszystkim… dzisiaj rano na starcie 😉
Wystartowałem z pierwszej linii (organizacja, pakiety, lokalizacja, logistyka, to wszystko prima sort) i ruszyłem z drugą grupą biegnącą półmaraton (oba dystanse startowały razem). Rozebranie się do koszulki na ramiączkach przy 2 stopniach było dobrym pomysłem, chociaż foliówki z rąk zdjąłem dopiero na 8km. Pierwszych 3 km nie zauważyłem, bo… nie było oznaczeń. Na 5km garmin kliknął 17:10 (mimo średniej pokazywanej 2:29) i już wtedy poczułem, że coś jest nie halo z oznaczeniami. Jak na 10km kliknąłem i zobaczyłem 34:25 to pomyślałem, że albo mam super formę, albo średnia z odcinka (2:30/km) jest zgoła fałszywa. Pierwsze 10km mocno pod wiatr, więc pomyślałem, że jeśli nawet te 34:25 jest prawidłowym wynikiem na 10km, to po nawrocie, z wiatrem puszczę grupę i pobiegnę swoje. Tym bardziej, że na nawrocie zobaczyłem, że jestem 3 OPEN. Kolega Litwin przed zawodami poinformował mnie, że pierwszych 2 zawodników to litewscy olimpijczycy w biegach długodystansowych, więc bycie tuż za nimi, było całkiem spoko. Na 12km jednak wyprzedził mnie jakiś kolega z numerkiem wskazującym, że też ciśnie 42km. Zdecydowałem się biec swoje. Widziałem jak wygląda jego technika biegu i serio, każde pieniądze gotowym był wtedy postawić, że za chwilę znowu zamienimy się miejscami. Kolejny km wprawiał mnie w konfuzję. Tablice stały zupełnie nie w tym samym miejscu co oznaczenia na asfalcie. Kiedy to kolejne 5 km pokazało mi… 18’ to zgłupiałem. Jeszcze bardziej zgłupiałem jak km 21 pokazał mi 3:20/km. Masa sztywnych zbiegów i podbiegów na wały, podbieg pod mostem (plażą), całe 8km w parku, gdzie nie było ani jednego wolontariusza na trasie a to pełno spacerujących (raz się zapytałem kto ta nibud kto ta sjuda biezal?) i tylko 2 (dwie) maty (na 8 i 34km) to jest SKANDAL. Nie tak się organizuje maraton, który szczyci się atestem i jakimś tak certyfikatem. Jak 5km między 20 a 25 pokazało mi… 18:32 to jebnąłem biegnięcie na czas, a zacząłem biec, żeby utrzymać miejsce. Włączyłem tryb treningowy, bo i garmin zaczął wariować pokazując tempo od 3:25 przez 3:44 a nawet 4’/km. No jaja jakieś. Na 35 km dołączył do mnie pilot na rowerze, a na ostatniej 5km prostej, znowu zaczął wiać ostry „w mordę” wiatr.
Wprawdzie na 40km jak zerknąłem na zegarek i zobaczyłem 2:23 cośtam, to mogłem się zawziąć i biegnąc w trupa spróbować powalczyć o sub 2:30. Ale dobrze, ze odpuściłem, bo jakbym zobaczył wtedy tę rampę, to chyba bym się popłakał ze złości. A tak się tylko uśmiechnąłem jak wyprzedziłem na podbiegu prowadzącego mnie rowerzystę. Ale na 20% podjeździe biegacz zawsze będzie szybszy niż kolarz 😉
Po biegu przeskoczyłem przez barierkę, pobiegłem do hotelu, wykąpałem się, spakowałem i ubrany pobiegłem z powrotem na dekorację (bieg skończyłem 11:05, dekoracja była 11:40 😊).
Na koniec niespodzianka od organizatorów, bo wyczytali kogoś innego jako 3msce OPEN, ale się wykłóciłem prosząc fotoreportera o pokazanie zdjęcia jakie nam (wszystkim TOP3) zrobił na mecie.
Pierwszy raz (i prawdopodobnie ostatni) wszedłem na podium OPEN w międzynarodowej imprezie, i jest to zajebiste uczucie. Myślę, że był to mięśniowo najłatwiejszy maraton jaki pobiegłem.
Miałem najlepsze przygotowania i największe problemy zdrowotne przed tym startem (badajcie prostatę koledzy po 50!). I jak patrzę teraz na 2:31, patrzę na trasę, na mój subiektywny stan wytrenowania przed, i porównuję go np. z maratonem w Dębnie w 2021 (też 2:31 ale w RPE 10/10), to chyba dam sobie jeszcze jedną szansę. Wiem, że to głupie i że nie powinienem. Ale qwa co? Będę tak siedział na kanapie i czekał na kolejny start na 10km? Albo szykował się do jakiegoś meetingu na stadionie? A MOŻE UDA SIĘ POŁĄCZYĆ I TO I TO?
Na podsumowanie: nie żałuję ani jednego kilometra tego startu. Motywację miałem i mam miliard. OPEN jest tylko truskawką na torcie. Myślę, że jakbym zrobił PB, to byłbym rozczarowany tym ile mógłbym zrobić, jakby to była pro trasa. A KOWNO PRZEPIĘKNE i wrócę tu na półmaraton czy na 10km.
p.s 2 Dostałem kolejny dowód na to, że jeśli nie zadbam o wszystko (trasa, grupa, przygotowanie) i dodatkowo pogoda nie będzie przeszkadzała, to dopiero wtedy się uda.
Niezły klimat imprezy lol, ale jak widzę i słyszę to od czego jest mkon. Potrafisz każdą rzecz przerobić na optymistyczną. I tak trzymać 👍
Biednemu zawsze wiatr w oczy… ;) Gratuluję podium!!!