MKONiku jak tam po roztrenowaniu? Pyta mnie mój dzienniczek treningowy. Wyśmienicie: odpowiadam. Głównie dlatego, że na horyzoncie nie mam prawie już (za 2 tygodnie koniec) 2 treningów rowerowych i 2 treningów pływackich w tygodniu. Nie żebym narzekał, ale jak się wzięło za bieganie, to bym biegał, biegał i jeszcze raz biegał. Strasznie się w to tupanie wkręciłem, a jak dodatkowo jeszcze na wiosnę „żarło”, to aż nie chciało mi się tej przerwy robić.
Co do startu A w II części sezonu wybór padł na Frankfurt, z założeniem, że przy nieudanej próbie pobicia rekordu polski w maratonie, dogrywką będzie start w Walencji. Waga po roztrenowaniu wróciła do normy, na liczniku tygodniowym kilometraż w okolicy 90km/tydzień (z 4 treningami niebiegowymi), więc jest to dobry punkt startowy. Nic, tylko mieć zdrowie i cierpliwość. W planach mam 2 wyjazdy do Szklarskiej Poręby obydwa nazywając wyjazdami urlopowymi, choć wiadomo, że w sierpniu to już będzie haratanie 😊
A ponieważ na razie nic się nie dzieje ponad to co powyżej postanowiłem wrócić do próśb z Państwa komentarzy do jednego z wpisów i odpowiedzieć na kilka.
1. Przetranowanie – jak unikać?
Myślę, że jeśli byłby jakiś w 100% skuteczny sposób, to byłaby już na to tabletka. ALE, jeśli gatorade wymyślił „plasterek”, który zmianą koloru pokazuje, że odwadniamy się w trakcie wysiłku, to jesteśmy na dobrej drodze. Powiem więc, jakie ja mam plasterki. I zacznę od rzeczy której nie rozumiem w sensie technicznym, (ale nie rozumiem też jak to możliwe, że klikam paluszkami, a Państwo widzą to w postaci literek 😊) Mówię o HRV4Training.
Aplikacja, którą zarekomendował mi trener, która każe mi codziennie rano, jeszcze przed siku, przyłożyć palec do aparatu i po 60 sekundach mówi mi, że mój stan jest gotowy do trenowania. Oczywiście zdarzały mi się (po niewyspaniu, późnym treningu czy niedojedzeniu) komunikaty: ogranicz aktywność fizyczną (danego dnia), jednak jak w przypadku większości tego typu rzeczy chodzi o trend. Jakby komunikat (żółty) świecił się codziennie, a potem zmienił kolor na czerwony, to pewnie mój coach zwrócił by na to uwagę. Bo sam pewnie bym trenował normalnie dalej. I tutaj jest pies pogrzebany. Bo, mimo że subiektywnie możemy odczuwać zmęczenie, to plan jest święty i ciśniemy dalej. Dlatego uważam, że im więcej obiektywnych danych tym lepiej. Ktoś może sprawdzać dryf tętna na każdym kolejnym treningu, ktoś inny przyglądać się generowanej mocy na zadaniach i korelować to z podwyższonym tętnem właśnie. Jednak najlepszym wskaźnikiem są badania krwi. Wspomniany wyżej powtarzający się stan zmęczenia zaskutkowałoby wysłaniem mnie na badania krwi. Te robimy również dość regularnie (raz na kwartał), a na pewno przed BPS. Widać tam wyraźnie z jakiego powodu możemy czuć się przemęczeni, a to pierwszy krok do przetrenowania. Ja robię i namawiam wszystkich. Zwykła morfologia daje radę.
Jak widać moje doświadczenia z przetrenowaniem to przede wszystkim antycypacja. Połączenie subiektywnych i obiektywnych elementów z czuwaniem trenerskim, które objawia się w klasycznej rozmowie Kowalski – Konieczny:
- jak samopoczucie?
- wszystko perfecto, możemy napierać
- to super. Plan na najbliższe tygodnie w TP 😊
2. Odżywianie przed startem. A co z jedzeniem z Biedry/Żabki?
O diecie napisałem już chyba wszystko. Chyba o przedstartowej rutynie żywieniowej też pisałem, ale powtórzę: na 3,5h przed startem, wjeżdża 100g ryżu z bananem i dżemem, na 90’ przed: białe pieczywo z dżemem. Sprawdzaliśmy z Zosią różne protokoły (kanapki głównie) i ten set zadziałał najlepiej i to zarówno przed startami biegowymi jak i triathlonowymi. Co do drugiego pytania: co jeść gotowego, to tutaj mam zagwozdkę. Mam wprawdzie w jadłospisie przygotowanym przez Zosię kilka „ready-to-use” rzeczy, ale generalnie staram się nie jeść nic kupno-gotowego. Chleb zwykle piekę sam (naprawdę bezobsługowo), owsiankę robię sam, w życiu nie zjadłem mrożonej pizzy. Jak nie chce mi się kroić warzyw, to sięgam po mrożonki. Z produktów gotowych kupuję humus, jogurty skyry, wędliny (niestety), sery i mięso (niestety). Akurat odnośnie tego ostatniego miałem niedawno posmakować ale i organoleptycznie zobaczyć różnicę między kurczakiem z wioski a takim najdroższym z lidla. Ale takie czasy, że trzeba wybierać mniejsze zło. Podsumowując: raczej nic gotowego nie kupuję. Ani z żabki, ani z biedry, ani lidla.
3. Jak przyspieszyć?
No tutaj nie mam NIC merytorycznego do powiedzenia, poza stwierdzeniem, że „dłużej”, kłóci się z „szybciej”. Więc żegnajcie śmieciowe kilometry, witajcie jakościowe krótkie odcinki. Chyba tyle w temacie.
Ad 3. W Twoim przypadku pewnie tak, Ale gdy biegam 10' wolniej od Ciebie na dychę, to czy lepiej inwestować w "więcej + wolniej" czy "szybciej"? Tego "szybciej" się boję ze względu na kontuzje/przetrenowanie.