4 Comments

Jak przygotowywałem się do Otyliady to żeby nie tracić focusu na długich wyplywaniach korzystałem - wiadomo - z ułamków, o których już kiedyś wspominałeś oraz ze swojej autorskiej wersji „piątki”.

Powiedzmy mam trening 3 x 1000m na basenie 25. Oczywiście skupiam się na każdym 1000 jednocześnie. Następnie dzielę dystans, który mi został na 10 części (10x100) i liczę od 1 do 5. Gdy dochodzę do 5 (mam 500 przepłynięte), znów pozostały dystans dzielę na 10 (10x50) i liczę do pięciu. W następnej iteracji robi się już 10x25 (250 do końca i jak zrobię 5x25 to przecież po takim dystansie pokonanie ostatnich 5x25 to kaszka z mleczkiem 🤣 widzę to na long runach, ale na bieganiu jakoś nie muszę tak kombinować z wymyślaniem zadań dla głowy 😅

Expand full comment

ważne, że działa!

Expand full comment

U mnie działają dwa inne patenty. Jak jest ciężko, to kolejny odcinek biegnę jako ostatni. Oczywiście na roztruchtaniu wola wraca, i biegnę kolejny ostatni akcent.

Trzeci od końca na brąz, drugi na srebro, ostatni na złoto.

Kluczem jest jednak wiedzieć kiedy odpuścić i nie cisnąć na siłę, zwłaszcza w M50. Ostatnio mi się to ładnie udaje 🙂

Expand full comment

Wszystkie znam i stosuję od lat. To chyba przychodzi z czasem i z ilością wykonanych treningów:) Pozdr

Expand full comment